"Za decyzję matczyną", część druga - Sandra z Niemiec
ZA DECYZJĘ MATCZYNĄ, Cz. 2. - Sandra z Niemiec
Zaginiona mniejszość
Polacy w Niemczech mają swój serial - "Magda się tym zajmie". Opowiada on o młodej kobiecie, która zostając pielęgniarką geriatryczną układa sobie życie na emigracji. Trafia ona przypadkowo do domu niemieckiej rodziny z nie lubiącą Polaków babcią. Proces budowania się ich wzajemnej sympatii ukazany został w sposób komediowy, co powoduje ogromną popularność tego seialu w kraju produkcji.
Historia polonii w Niemczech sięga czasów zaborów, gdy znużeni walką o byt robotnicy masowo wyjeżdżali do, silnie uprzemysłowionych regionów Niemiec. Tak powstała diaspora polska w zagłębiu Ruhry oraz w Nadrenii. Wbrew pozorom, czas po pierwszej wojnie światowej i odzyskana wolność nie zlikwidowały zjawiska niemieckiej polonii a tylko je zwiększyły - niezadowalający kształt granic na zachodzie kraju, wymusił na wielu polskich rodzinach życie poza Ojczyzną. Polonia na niemieckim Śląsku liczyła wówczas około pół miliona osób, na Mazurach - około sto tysięcy. W tym czasie funkcjonowały w Niemczech 32 szkoły polskie, oraz 31 szkół niemieckich z wykładanym jako przedmiot językiem polskim. Dużą grupę niemieckiej polonii stanowili też wówczas robotnicy sezonowi.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, zjawisko migracji polskiej do Niemiec osłabło z obawy przed kolejnymi aktami terroru, w latach 80 jednak ponownie nasiliło się. Wówczas z kraju uciekać zaczęli prześladowani działacze antykomunistycznej opozycji i Solidarności. Ich patriotyzm i zaangażowanie sprawiły, że dziś są główną siła, utrzymującą niemiecką polonię w poczuciu odrębności i tożsamości.
Cudzoziemiec, zamierzający osiedlić się w Niemczech otrzymuje mieszkanie, kurs języka niemieckiego oraz pieniądze na utrzymanie, nim nie będzie w stanie pracować. W latach 90 korzystali z tego liczni emigrancji ekonomiczni, pragnąc wykorzystać łatwiejszą możliwość wyjazdu i lepsze szanse na szybką adaptację.
Według danych z roku 2017 dziś, Niemcy zamieszkuje 1473000 osób mających polskie obywatelstwo. Dziś Hamburg, drugie co do wielkości miasto Niemiec zamieszkuje 71260 Polaków. W wielu powiatach (szczególnie we wschodnich Niemczech) są oni dziś najliczniejszą grupą obcokrajowców.
Nieudane marzenie
Sandra urodziła się w 2001 roku w Gdańsku. Studiuje inżynierię budownictwa i ochrony środowiska, w czasach wolnych od studiów odbywa praktyki na budowie. Interesuje się sportem, dużo czyta, maluje i rysuje. Chętnie spędza czas ze znajomymi a raz do roku wyjeżdża jako opiekunka na kolonie. Jest Polką, ale dorastała w Niemczech...
Początkiem niemieckiej odysei jej rodziny był rok 1974, gdy do kraju Kanta i Bacha wyjechać postanowili dziadkowie Sandry, wraz ze swymi dziećmi. Wówczas jednak nic z tego nie wyszło z nieznanej już dziś przyczyny. Sandra zakłada, iż powodem mógł być chłopak, w którym zakochała się jedna z córek jej dziadków. Stwierdziła ona, że nigdzie nie pojedzie a jej rodzice uznali, iż nie mogą pozostawić jej samej. I tak przepadła ich szansa na emigrację.
Trudny początek
Mijały lata a ojciec Sandry, Damian dorastał w Polsce, tutaj też znalazł swoją miłość - matkę Sandry, Gosię. W tym czasie, do Niemiec wyjechało już dwoje jego rodzeństwa - siostra i młodszy brat. Oboje tak, jak kiedyś planowała cała rodzina, osiedlili się w Hamburgu.
Damian wiele razy odwiedzał swoją rodzinę w Niemczech. Przez cały czas był pod urokiem tego kraju aż wreszcie, gdy jego córeczka miała pół roku, zdecydował się na wyjazd. Na początek, rodzina zdecydowała się zamieszkać z bratem Damiana, który jednak miał już żonę i dwie córki. Życie w ścisku nie było łatwe, ale konieczność załatwiania wszelkich spraw urzędowych skutecznie odwracała uwagę rodziny. Ostatecznie, nie dostali oni państwowego kursu języka niemieckiego i byli zmuszeni wydać pieniądze na prywatne lekcje. Damian nie znalazł też pracy w swoim zawodzie, przez nieznajomość języka a Gosia zmuszona była opiekować się małą Sandrą. Przyszłość nie malowała się różowo.
Życie bez przyszłości
Ostatecznie, rodzinie udało się wyprowadzić od brata Damiana po miesiącu i znaleźć mieszkanie zakedwie klatkę obok. Wszyscy mieszkają tam do tej pory. Po długich poszukiwaniach, Damian znalazł wreszcie pracę w polskiej firmie. Niestety, pieniędzy nie starczało nawet na utrzymanie - rodzina zmuszona była prosić państwo o ubrania na zimę. Marzenia prysły.
Po czasie niepowodzeń, Damian przeszedł z polskiej firmy do niemieckiej, gdzie pracował już jego kuzyn a kadrę w 80% stanowili Polacy. Dziś Sandra odbywa tam praktyki.
Standard życia rodziny od razu się podniósł, wreszcie wystarczało na wszystko. Niestety, sielanka trwała do dnia, gdy rodzina zauważyła grzyb na ścianie mieszkania... udali się z tym problemem do gospodarza lokalu, on jednak zbył ich twierdząc, iż problem powodują zbyt długie firanki i nie wietrzenie pokoju. Rodzina musiała walczyć z tym samodzielnie.
Skradzione wartości
Minęło kilka lat a dla Sandry nastał czas, by pójść do przedszkola. Dziewczynka, przyzwyczajona do języka polskiego używanego w domu, nie miała okazji nigdy uczyć się niemieckiego. W przedszkolu spędziła zaledwie osiem dni, aż nie wytrzymała wyzwisk i bicia ze strony niemieckich dzieci, wyśmiewających to, że nic nie rozumie.
Ostatecznie, rodzice przenieśli ją do drugiego przedszkola, gdzie zdobyła akceptację a wychowawczynie próbowały uczyć ją niemieckiego. Niestety, na rodzinę znowu spadło niewykonalne zadanie - przedszkolanki wymagały, by ich język domowy zamienić na niemiecki. Ostatecznie, nic z tego nie wyszło, gdyż ani Damian ani Gosia nie władali jeszcze tym językiem dostatecznie dobrze, by używać go w codziennej komunikacji. Sandra nadal musiała polegać na nauce poza domem.
Prześladowania
Gdy Sandra poszła do szkoły podstawowej, narzucono jej dodatkowe godziny języka niemieckiego, ciągnące się później przez 7 lat. Nie była wówczas prześladowana za swoje pochodzenie, "po prostu tylko należałam do tych dzieci które już znają więcej języków." - mówi.
Sytuacja zmieniła się, gdy poszła do gimnazjum - wówczas, nie tyle ze strony innych uczniów, co nauczycieli, spotkały ją liczne szykany za polskie pochodzenie. "Nie chodziłam chętnie przez te 8 lat gimnazjum do szkoły bo nie dość ze dzieci jak dzieci ale i też nauczyciele mieli coś przeciwko temu że jestem z Polski." - wspomina.
Dzisiaj
"I tak wiesz przemęczyłam się, a teraz na studiach to już się nikt nie interesuje tym skąd jesteś tam to się bardziej na mnie patrzą bo studiuję taki nietypowy kierunek dla dziewczyn. A tak ogółem w życiu to masz rożne sytuacje. Jak żeśmy przyjechali to był wstyd gadać po polsku to z Polaków nikt się nie przyznawał bo od razu na ciebie gadają a teraz to już każdy sobie gada po polsku ale i tak masz jeszcze ludzi którzy są dziwnie i źle nastawieni do Polaków." - mówi Sandra, zapytana o jej obecne życie. Obie zgadzamy się, że czasem warto jest walczyć.
*****
To tyle! Mam nadzieję że się podobało!
Miłego!
D.C.
Cóż, niestety Polacy w Niemczech nie mają łatwego życia. Spotykają się z dyskryminacją, niekiedy już w przedszkolu, w szkole, w pracy. Może trochę winien jest tutaj brak znajomości języka niemieckiego. Jeśli rodzina zamierzała wyemigrować do Niemiec, to rozsądną decyzją byłaby nauka niemieckiego już w Polsce. Byłoby potem dużo łatwiej i o pracę i o akceptację w nowym społeczeństwie. Mam nadzieję, że Sandra i jej rodzina pokonają przeciwności i znajdą swoje miejsce w nowym środowisku i jednocześnie zachowają swoją polskość.
OdpowiedzUsuńWydsje mi się, że dzisisj mają już łatwiejsze życie - Sandra dorastała już jednak w niemieckim środowisku i tamte standardy ma w głowie. Jeśli nikt nie będzie pytać, może nie będzie dyskryminowana. Co do losu Polaków w Niemczech, przyjaciółka Mamy wyjechała mniej-więcej w tym samym czasie i dostała mieszkanie, wypłatę i darmowy kurs niemieckiego... i teraz nie wiem, skąd taka różnica...
Usuń