Magda kontra Zosia, czyli wizerunek Polek w kinie krajów zza wschodniej i zza zachodniej granicy, cz. 1
Czołem! Poprzednie trzy posty, to kopia mojego artykułu z 2017 roku, pisanego na innego bloga, więc różnią się nieco od tego, co powstaje teraz, bo i młodsza byłam i mniej poważna... zatem, tym razem, równie stary tekst o przedstawieniu Polaków w kinie wschodnim i zachodnim, z perspektywy kilku filmów i seriali.
Magda kontra Zosia, Polek w kinie krajów zza wschodniej i zza zachodniej granicy, cz. 1
To już leci pierwsza teza, którą wysnuwamy, spoglądając tylko na załączony obrazek - w kinie wschodnim, Polak jest panem, w kinie zachodnim - służącym. Wynika to oczywiście z bardzo przykrych konstelacji wydarzeń historycznych i nie cieszy ani jedno ani drugie. Tym razem, powiemy sobie trochę o kobietach. Ale będzie też i o mężczyznach. W następnym poście. A przygotowana jestem dobrze, bo ostatniego lata (2017) obejrzałam tego całkiem sporo.
Posłużę się tu przykładem dwóch seriali - niemieckiego (Magda macht das schon) i ukraińskiego (Століття Якова), by potwierdzić swoje tezy🙂(Edit. Dodałam więcej😊)
KINO ZACHODNIE:
Serial: Magda macht das schon.
Rolę Magdy Wozniak zagrała austriacka aktorka Verena Altenberger.
Jaka Magda jest każdy widzi. Znamienne tutaj jest to, że polski temat w zachodnim kinie często pojawia się w filmach i serialach komediowych. Wyśmiewa jednak zachowanie osób 40+, właściwe bardziej dla lat 90, niż obecnej naszej sytuacji a ukazuje on w tym wszystkim osoby młode. I tak, Magda wystrojona, jak na pokaz mody, nosząca szpilki ze skarpetkami (nie wiem, czy to jest ukłon w stronę tych naszych skarpet do sandałów, czy też kolejny trend prosto z wybiegu, bo może być i tak i tak), nie rozstająca się z wielkim krzyżem na szyi i migającą figurą Matki Boskiej - zresztą nagminnie powtarzająca ''Matko Boska!'' w wypowiedziach - pracuje, jako opiekunka do starszej pani. Jest stereotypowo wręcz piękna - i młoda, choć większość opiekunek to kobiety w średnim wieku - 40-60 lat.
Odważna, wygadana i obrotna, potrafi wszystko załatwić i ze wszystkim sobie poradzić. Do domu swoich państwa, ''wprasza się'' samodzielnie, wyłącznie, poprzez użycie swego uroku osobistego (i wyzywających ubrań) i ustawia ich, jak jej się podoba. Potrafi nawet naprawić zlew, co już zdecydowanie przekracza zdolności pana domu. Jest wiecznie uśmiechnięta i pełna energii do działania, nawet podczas rutynowej opieki nad starszą panią, która, posiadająca złe wspomnienia związane z Polakami, usiłuje jej dopiec, jak może. Każda próba, spotyka się jednak wyłącznie z ciętą ripostą Magdy, którą te zachowania wyraźnie po prostu bawią. Raz, wykorzystuje swoje możliwości związane z akcentem, by udając Rosjankę przekonać szkolnego chuligana, który dokucza synowi ''jej'' rodziny, że porywa ludzi i jego też może to spotkać. Nawet, podczas pracy nosi intensywny makijaż, lakier na paznokciach i wysokie szpilki. Jest uosobieniem niemieckich marzeń o Polkach - jako prostych, ale pyskatych dziewczynach z europejskiej prowincji.
Osobiście, nie odbieram wizerunkowego przerysowania naszych rodaczek, za coś wybitnie obraźliwego - dobrze, że temat polski w ogóle pojawia się w innych krajach i nie jestem skłonna go ''tonować'', bo w tym obrazie możemy przejrzeć się, jak w krzywym zwierciadle i pracować nad rzeczami, które tworzą podobne stereotypy. Wbrew pozorom, Magda to pozytywna postać, kochana przez Niemców i robiąca nam mimo wszystko dobrą reklamę, bo taki charakter żony, czy pracownicy, zapewne wzbudzały najlepsze intencje w wielu mężczyznach. Magda jednak nie wybrała Niemca a innego imigranta i to też tonuje jej obraz i pokazuje, że jednak nie chciała pieniędzy a po prostu uczciwej pracy. A to tylko jeden z możliwych obrazów...
Serial: Gossip Girl.
Rolę Doroty Kishlovsky zagrała aktorka polskiego pochodzenia Zuzanna Szadkowski.
Któż nie pamięta z czasów naszej młodości pyskatej i wojowniczej Doroty z "Gossip Girl"? Jej wizerunek jakoś podejrzanie przypomina Magdę... jest równie pyskata i wygadana i równie poważnie rozstawia swoich państwo po kątach, jednocześnie stając się powoli najwierniejszą powierniczką i opiekunką ''panienki Blair''. To ona wcina się zawsze w jej konflikty z chłopakiem i z właściwą sobie wojowniczością obstaje przy swoich racjach, czasem kłócąc się nawet po polsku. Historia, jaka za nią stoi, jest dokładnie tym, czym uważają w USA, że być możemy - hrabiną pucującą kryształy. Uciekając przed nieszczęśliwym (zaaranżowanym!) małżeństwem, Dorota zostaje nikim innym, jak pokojówką w bogatym domu, choć jej pozycja wskazywałaby, że powinna mieć pieniądze. Tego się jednak niestety już nie dowiemy.
Odważna i uczestnicząca w najbardziej niebezpiecznych eskapadach swojej podopiecznej, jak np. przemycenie, na przekór szkolnemu zakazowi telefonu dla Blair podczas sesji, czy, długo później, bardzo rozbudowana pomoc w przywracaniu jej firmy do dawnej świetności. Opiekuńcza i uparta, choć tworzy otoczkę komediową, jest też wyraźnie silną kobietą. W trakcie trwania serialu musi też dokonać wyboru, czy wrócić do byłego męża, od którego tak naprawdę uciekła, czy związać z młodym mężczyzną, który podbił jej serce. Ostatecznie wygrywa młodość i romantyczność a wybranek także jest imigrantem, nie bogatym Amerykaninem. Jest tu mniej odwołań do popularnych stereotypów, raczej inspirujący wizerunek zabawnej, ale dość pyskatej kobiety. Takiej, która po latach pracy staje się częścią rodziny i udaje się jej wychować panienkę zupełnie po swojemu.
Dorota to pokojówka idealna. Realizująca w pełni marzenia tak męskiej, jak i żeńskiej części publiczności. I, co najważniejsze, nie jest to postać stereotypowo przerysowana. Jedyne zastrzeżenia może budzić jej związek z Vanyą, z racji jego pochodzenia. Sprawia to wrażenie, jakby twórcy byli kompletnymi ignorantami i znowu nie odróżniali Polaków od Rosjan. To kłuje w oczy, ale poza tym jednym, jedynym detalem, obraz, jaki przestawia sobą Dorota, jest jak najbardziej pozytywny i znów pokazujący Polki, jako kobiety, które zawsze dadzą sobie radę.
Serial: 2 Broke Girls.
Rolę Sophie Kaczynsky zagrała amerykańska aktorka Jennifer Coolidge.
Sophie była jest i będzie bezbłędna. Przerysowana do granic możliwości, jak wszyscy w serialu "2 Broke Girls". Bo tam nie tylko Polakom się obrywa, innym nacjom również. Wystrojona i wymalowana w sposób wykraczający poza wszelkie dopuszczalne standardy. Bogata, jak marzenie, szastająca studolarówkami, jak tylko zechce. Wiadomo, że buduje dom w Polsce, ale wiadomo też wiele innych dziwnych rzeczy o jej życiu. Swoje inspiracje ubraniowe ma czerpać z polskiej wersji Vogue, została też przyłapana na posiadaniu torby pełnej pomadek Chanel. Jest właścicielką sporego biznesu - jak zapewne każdy już podejrzewa, firmy sprzątającej - która została nawet pomylona przez bohaterów z agencją towarzyską. Wciąż wspomina, jak to jest/było ''w Polsce'', czasem na poważnie, czasem rzucają po prostu absurdalnymi żartami na ten temat.
Kolejna postać wygadana i pyskata do bólu, radząca sobie nawet w sytuacjach podbramkowych i z luźnym podejściem do związków i miłości cielesnej. Nie, żeby to był polski stereotyp, to akurat typowo amerykańskie. Zarządzająca swoim małym imperium, z zaciętością dyktatora, mogąca na własną rękę najmować i zwalniać kogo chce i skwapliwie z tej możliwości korzystająca. Jednocześnie uprzejma i słodka, potrafiąca też bardzo agresywnie się sprzeczać. Pozostająca w zbudowanym na luźnych zasadach związku z innym imigrantem, zresztą mniej od niej zamożnym i bardzo prostolinijnym i poddającym się jej woli. Waleczna, z ciętym dowcipem i zadziornym charakterem. Jednocześnie prosta i ekstrawagancka. Oczywiście, również stale uśmiechnięta i pełna energii, pomimo już paru dziesiątek lat na karku. Utrzymująca, że jako młoda dziewczyna, podczas pracy w polskim McDonaldzie oberwała w oko patyczkiem i przez to do tej pory się ono nie porusza.
Uosobienie fantazji o niesamowicie, wręcz dziko obrotnej imigrantce, wcale nie robi nam negatywnej reklamy, ponieważ w tum serialu wszystko jest zwariowane i ukazane w krzywym zwierciadle, a jest to właśnie satyra na wielonarodowe amerykańskie społeczeństwo, gdzie i my mamy swoje 5 minut. Oczywiście, ktoś może się bulwersować jej opowieściami, które jednak zazwyczaj są jedynie prześmiewcze i tym, że znowu, jak już firma to akurat sprzątająca i znów mieszają się im narodowości naszej części świata, ale to nie do końca tak. Jest nieźle, zabawnie i wariacko i tak powinno być.
Serial: Kampen for tilværelsen.
Rolę Ani Rukowy zagrała polska aktorka Anna Czartoryska-Niemczycka.
Ania, żona protagonisty serialu ''Kampen for tilværelsen", to klasyczna matka Polka zmęczona życiem. Wraz z mężem, lingwistą z powołania mieszka w szarym i ponurym blokowisku z niedziałającą windą i zarabia na życie handlowaniem pamiątkami na bazarku. Jest zdecydowanie mniej idealistyczna od męża, który nie tylko nie przejmuje się finansami, ale i zupełnie niczym. Jest świadoma, że z dwójką małych dzieci, życie w ich mieszkanku stanie się uciążliwe a ponieważ drugie dziecko jest w drodze, postawia pokierować swoim mężem. To od niej wychodzi pomysł, by mężczyzna udał się do Norwegii, by odebrać pieniądze, które jest mu winien jego ojciec za całe dzieciństwo wymigiwania się od płacenia alimentów. Jest odpowiedzialna i świadoma sytuacji w jakiej się znajduje.
Scenarzyści nie obchodzą się z Anią sprawiedliwie, nie dając jej szansy na utrzymanie miłości mężczyzny, który w końcu pojechał po coś zupełnie innego. Polacy skarżyli się na scenę, w której pije ona piwo w ciąży - ale tym razem, to nie ukłon w stronę stereotypu polskiego alkoholizmu, ale zupełna Norma w Norwegii, więc nie ma powodu o tym za bardzo dyskutować. Każdy daje coś od siebie obrazowi cudzoziemców w swoim kraju. Choć Ania, nie jest główną bohaterką serialu, tylko drugoplanową, też tworzy dobry obraz Polek, jako osób bardziej świadomych, zdecydowanych by dbać o byt swojej rodziny i w pełni odpowiedzialnych za jej los.
Serial: ER.
Rolę Bogdany Livetsky zagrała polska aktorka występująca w USA Małogrzata Gebel.
Bogdana, nazywana przez wszystkich ''Bob'', pojawia się w serialu ER tylko na krótką chwilę, jest to jednak istotne dla nas wystąpienie. Z początku wydająca się zagubiona i ''lekko'' nierozgarnięta, czy może po prostu głupia, ostatecznie szokuje wszystkich swoją inteligencją. Przyjęta do pracy, jako prawie nie mówiąca po angielsku i ledwie rozumiejąca polecenia świeża imigrantka, pracuje najpierw jako zwykła salowa. Wszystko zmienia się, gdy w momencie zagrożenia życia jednego z pacjentów, ku zdziwieniu wszystkich, przeprowadza konieczną operację w dosłownie polowych warunkach, wyjawiając tym samym, że jest chirurgiem kardiologiem, która przez nieznajomość języka nie może na razie nostryfikować dyplomu.
Bogdana też ukazuje swoją siłę, gdy w skrajnie niekomfortowej sytuacji przejmuje ster i podejmuje decyzję życia. Potem jednak znów wraca dawna Bob, wykonująca ślepo polecenia, nie rozumiejąc, że wychodzi na osobę mało inteligentną. Problemem w jej przypadku był język, stanowiący barierę nie do pokonania, po udanym zabiegu, jednak zyskuje ona przyjaciela gotowego pomóc jej w przygotowaniach do powrotu do zawodu i podziw całej załogi. Żałuję, że ta postać zniknęła tak szybko, właściwie równie szybko, jak się pojawiła. Zasługiwała na rozwinięcie.
Ktoś może się bulwersować, że taka nierozgarnięta Polka w serialu, który nie jest komedią buduje tylko stereotypy. Ale, ten serial nie jest nowy, podobnie, jak i ta postać a takie próby są zawsze warte uwagi. Jeszcze raz podkreślam, że powodem takiego wrażenia wobec Bogdany był tylko i wyłącznie język i nic innego. Jej postać miała zapewne przełamać stereotyp i powiedzieć, że książki po okładce się nie ocenia i nikt nie jest taki, jaki na pierwszy rzut oka się wydaje.
KINO WSCHODNIE:
Serial: Століття Якова.
Rolę Zosi Miastowskiej - Mech zagrała ukraińska aktorka Ludmyła Zahorska.
Zosia. W kinie wschodnim znamienne jest to, że Polaków pokazuje się głównie w filmach historycznych. Nierzadko, z wizerunkiem zakorzenionym jeszcze w realiach sprzed 500 lat. Wpływa on dosyć mocno na nasz obraz nawet w przypadku historii z akcją osadzoną w XX wieku. A więc, Zosia jest szlachcianką. Ubiera się, jak księżniczka, zachowuje się, jak księżniczka i nadużywa określenia ''pan'', którego zasad używania, mam wrażenie na wschodzie nie do końca rozumieją. Dziewczyna czarująca i swoim urokiem osobistym zdobywająca każdego mężczyznę, jakiego zechce, zdolna też przy jego pomocy odwrócić niekomfortową sytuację na swoją korzyść. Zdecydowana ''wprosić się'' do życia głównego bohatera, gdy zrozumiała, że jest jej pisany. Mogąca przebierać w mężczyznach, ale zdecydowana, by, idąc za tym jedynym zrzucić eleganckie stroje i żyć jak chłopka.
Zosia wie, jak wykorzystać swoją pozycję do swoich celów nawet, gdy stara się żyć wiejskim życiem. Jest ciepła, miła i dobra, ale silna, jak lwica, zdaje sobie sprawę, że jej mąż nie jest z nią do końca szczery, ale robi wszystko, bo go ochronić. Wykorzystując to, kim jest, chroni swoją wieś przed wysiedleniem przez polską armię. Zapobiega też morderstwu na polskiej części ludności. Niestety, nie pomaga jej to zbytnio, gdyż podczas kolejnego pogromu sama traci życie. Widz wie, że dla Jakowa jest ona tylko zastępstwem za kobietę, którą naprawdę kocha, a którą wydano wbrew jej woli za mąż, widzi jednak, jak mężczyzną targają różne silne porywy serca i jak rozpacza po starcie Zosi. Jej wizerunek, to kobieta-skała, która potrafi zarówno kokietować, jak robiła to będąc młodą i beztroską dziewczyną, jak i stać na straży dobra, jak miało to miejsce, gdy była już dojrzałą mężatką. I to też jest zwierciadło, w którym odbija się ukraińskie spojrzenie na Polki, jako kobiety jednocześnie silniejsze, ale też dość zmysłowe, znające swoją pozycję, ale nie nadużywające jej do złych celów.
Pomimo intencji czysto historycznych i braku prób przerysowania tej postaci, Zosia faktycznie w niektórych miejscach wypada dość stereotypowo, zwłaszcza na początku swojej obecności w serialu. Wiecznie uśmiechnięta i kokietująca panna z morzem pieniędzy, która jednak wybiera prostego Ukraińca i robi wszystko, by o ten związek dbać i spajać i tak poszarpane jego części. Obraz, jednocześnie może podtrzymać niektóre stereotypy, ale z drugiej strony jest na tyle piękny i ludzki, że śmiało może działać dla nas na plus i tworzyć mosty tam, gdzie powinny się one znaleźć. Niecodziennym jest zabieg przeniesienia się szlachcianki na wieś i nie wiem, czy coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce, ale pokazało to tylko, że jeśli Polka chce - może wszystko.
Serial: Рожденная звездой.
Rolę Klaudii Kowal zagrała rosyjska aktorka Marina Aleksandrowa.
Klaudia. Piękna Polka studiująca na uniwersytecie w Leningradzie w Rosji lat 60. Uśmiechnięta i pełna życia, chcąca cieszyć się każdą chwilą, ale i szanująca się i nie sprzedająca łatwo swojego talentu. To mężczyzna musi zabiegać, nie tylko, finalnie o jej miłość, ale też udział w swoim zespole. Jej głos porywa tłumy a ona sama staje się gwiazdą estrady, co niekoniecznie mogło mieć miejsce w jej własnym kraju. Egzotyczna ciekawostka. Ikona. Silna i odważna. Gotowa stanąć na straży swoich racji i przyjąć trudne wyzwania od losu. Nie poddająca się wpływom, póki nie jest pewna. Takie jest alter-ego najsłynniejsze w tym kraju polskiej gwiazdy lat 60.
Klaudia nie tylko walczy ze sobą, ale i z całym systemem, który zakazywał w tym czasie małżeństw z cudzoziemkami z powodu wyssanych z palca podejrzeń o szpiegostwo. Jej kariera cały czas stoi pod znakiem niepewności i prześladowań, które nierzadko mogą doprowadzić do prawdziwej rozpaczy wrażliwą i dopiero pokonującą swój lęk dziewczynę. Odpowiadająca za krzywdy wyrządzone jej bliskim przyjaciołom, a w finale nawet aresztowanie ukochanego, znajduje w sobie siłę, by nadal tworzyć i walczyć o karierę nawet w tak niesprzyjających warunkach. Pokazuje wrażliwość, ciepło i uczuciowość, ale i siłę charakteru i moralność, stające naprzeciw jej sytuacji w nieprzychylnym społeczeństwie.
Klaudia jest uosobieniem rosyjskich marzeń o Polkach, którzy, tak naprawdę patrzą na nie z podziwem i podziwiają ich niezależność i elegancję. I, choć akcja serialu rozgrywa się w latach 60, co wymusza inne obyczaje, ta niezależność jest już w osobie Klaudii dosyć dobrze widoczna. Jej zachowanie, czasem uroczo onieśmielonej, czasem stanowczej i gotowej uderzyć mężczyznę, który jej podpada, też jest odwołaniem do naszego statusu w oczach rosyjskich mężczyzn. Ta bohaterka może być inspiracją i dla kobiet, jest też jednym z najbardziej pozytywnych przedstawień naszych rodaków w kinie wschodnim.
Serial: В июне 1941.
Rolę Hanny Bielskiej zagrała polska aktorka Magdalena Górska.
Hanna. Ofiara i bohaterka jednocześnie. Równie silna i odważna, co poprzedniczki, stająca jednak przed dużo cięższym wyborem. Młoda, zakochana dziewczyna spotykająca się z sowieckim oficerem na wielokulturowych terenach okupowanej Białorusi. To tutaj miały już miejsce liczne wojenne tragedie a mszczący się za wysiedlenie ludności z polskiej wsi, dziadek Hanny idzie na układ z jednym z Niemców, by z tych terenów wygnać Rosjan. Hanna ma być zakładniczką dobitego targu. Samotna, nie potrafiąca odnaleźć się z ukochanym, swoją wewnętrzną i zewnętrzną siłą opiera się przed zdradą własnego poczucia moralności. Wielokrotnie w strachu, ale chroniąca swego uczucia, jak tylko się da.
To normalne, że znajdując się w namiocie wroga z nim, stojącym tuż naprzeciw siebie, można się bać. Ale, nie pokazać tego tak, jak tylko na to pozwala twoja wewnętrzna siła, to cecha nie zawsze spotykana. Hanna musiała też przeżyć śmierć dziadka, spalenie jej domu, gdy okazało się, że Niemcy wcale nie chcieli współpracować, tortury, a na koniec śmierć ukochanego, który jednak zdążył ją uratować. I, choć to on jest ukazany jako niemal superbohater, jej również nie brak tego pierwiastka, choć, jako kobieta nie mogła wykazać się aż taką siłą fizyczną. Pokazywała, jak miłość i poczucie sprawiedliwości mogą popchnąć każdego do bohaterskich czynów.
Wiele osób oskarży zapewne ten serial o antypolonizm i, powiem szczerze, że takie tendencje czasem bywają widoczne, nie panikowałabym jednak, że ten rys tutaj dominuje. Ktoś musiał być zdrajcą a cudzoziemiec to bardzo dobry materiał na takowego, bo nie obrażamy w ten sposób swoich rodaków, co w białoruskim kinie wojennym ma znaczenie kluczowe. A Hanna, jako Polka wypada jednoznacznie pozytywnie, jako ta, która zachowała zdrowy rozsądek i nie uległa złym wpływom, pokazująca, że dzieci, czasem są rozważniejsze od swoich rodziców. Wizerunek, dziewczyny potężnego charakteru.
Serial: На пути к сердцу.
Rolę Emily Wojciechowskiej zagrała polska aktorka Karolina Gruszka.
Emily to niewinna studentka, prestiżowego rosyjskiego uniwersytetu, żyjąca w latach 80. To tutaj, dwoje głównych bohaterów serialu, walczy o wynalezienie sposobu na przedłużenie życia chorym na serce pacjentom. Dziewczyna jest ''lekiem'' na złamane serce swojego wykładowcy, któremu nie udaje się rywalizacja o miłość swojego życia a, który, jak się okazuje i tak ją wybiera. Uśmiechnięta, lekko onieśmielona swoimi zdolnościami do języka rosyjskiego, bez trudu kradnie serce protagonisty, by, dosyć szybko na swoje własne zachorować. I tak, rozpoczyna się, jeszcze dramatyczniejsza walka o czas i lek, tym razem jednak zakończone sukcesem i udaną operacją. Emily to uroczy obrazek, ale też kolejny przykład siły, gdy nie chcą martwić ukochanego, wpierw milczy, by później wręcz wysłać go do domu ze szpitala, by się nie martwił. To kolejny z najbardziej pozytywnych obrazów naszych rodaczek w rosyjskim kinie.
Emily jest ciepła, miła i dobra, lekko nieśmiała, lekko uwodzicielska, bardzo niewinna i zdecydowana w dążeniu do celu. To w końcu ona zaprasza wybranka serca na spotkanie i powoli doprowadza do przejęcia przez niego inicjatywy. Kobiety dążące w ten sposób do zbudowania relacji to w kinie rosyjskim nie tylko Polki, więc to zachowanie nikogo tam nie dziwi. Szkoda tylko, że pojawia się dopiero pod koniec serialu, bo jej rola mogła zdecydowanie być bardziej rozbudowana a tak ograniczyła się ona wyłącznie do medycznego cudu dokonanego przez głównego bohatera i umożliwiającego jej życie. Jej siła widoczna jest w tych najtrudniejszych momentach, jest też jednak delikatna i subtelna. Prosta, zwyczajna dziewczyna.
Tak pozytywne i pozbawione jakichkolwiek odwołań do stereotypów, czy historii obrazy naszych rodaczek nie są częste a wywołują uśmiech. Choć, może i podąża on nieco, jednak mimowolnie za stereotypem atrakcyjności polskich kobiet, który bezsprzecznie działa na umysł każdego scenarzysty zza granicy, tworzącego takie postacie. Ciężko chora piękność, która udaje się uratować to jednak tutaj dominujący motyw i nie da się przyczepić w żaden sposób do naszego w tym serialu wizerunku.
Serial: Годунов.
Rolę Maryny Mniszech zagrała polska aktorka Olga Kalicka.
Maryna jest panią. I to w znaczeniu dosłownym. Panią życia i śmierci, potężną kobietą, zasiadającą na rosyjskim tronie i nie tak łatwo pozwalającą się z niego zrzucić. Gdy raz postawiła sobie za cel być władczynią - zamierza być, choćby nie wiem co. W jej oczach jest ogień, potęga i władza. Pragnienie władzy absolutnej. Oparta na realnej postaci, jednej z najpotężniejszych Polek w historii, która mogła odwrócić jej bieg na naszą korzyść. Niestety, nie udało się to przez wewnętrzne konflikty naszej cudownej demokracji. Ale patrzeć na nią bardzo miło. Zdobi ją nie tylko strój, ale też świadomość jej roli i gotowość na nią. Kobieta, która nie chce nic od nikogo, bo jest w stanie sama dokonać czego chce, nawet w patriarchalnym świecie mężczyzn. Taki jest obraz Maryny w serialu.
Maryna jest gotowa wyjść za mąż za szpetnego mężczyznę i jasno mówiąc, że nie chce od niego miłości, zakręcić sukniami i usiąść na tronie. Jest gotowa komenderować nawet w wojennej pożodze, walczyć o utrzymanie władzy ze wszystkimi, odmówić opuszczenia Rosji po zrzuceniu z tronu i zaświadczyć, że nowy Dymitr to jej zmarły mąż. Kobieta lwica. Królowa lwica. Której siłą nie jest jednak dzikość a wyższa cywilizacja. I ona o tym wie i wykorzystuje to do zrealizowania każdego celu. Nie wiem, czy mogę nazwać ją czarnych charakterem, bo moja perspektywa jest inna, ale jej duma roznosi w proch. Nie tylko oponentów, ale też zamki, chutory, miasta i wsie. I pozostaje z nią nawet, gdy upada. Jednak nie w swoich oczach. Zimna i bezwzględna, realizująca swoje cele według swojego planu. Kobieta władzy. Kobieta korony.
Nie ma chyba ciekawszego przedstawienia Polki w jakimkolwiek innym serialu. A to dlatego, że i realia historyczne i sytuacja i cały charakter postaci są tutaj po prostu miażdżące. Czy ja mam krytykować za ukazanie Polaków, jako najeźdźców i okupantów w serialu rosyjskim o wydarzeniach z 1612 roku? To tak, jakbym nas krytykowała za podobne ukazanie Rosjan w filmach, powiedzmy o rozbiorach. W tym wypadku mają prawo. A my możemy być z tego dumni. Każdy powie, że w tym wypadku możemy. I oby więcej takich Polek na świecie, jak Maryna w tym serialu.
*****
Koniec części pierwszej🙂
D.C.
Komentarze
Prześlij komentarz